Sonda DART przysłała pierwsze zdjęcia. Za niecały rok ma zginąć w samobójczej misji – dla bezpieczeństwa Ziemi

Sonda DART, która we wrześniu 2022 roku ma rozbić się o powierzchnię asteroidy Dimorphos, przesłała pierwsze zrobione przez siebie fotografie. Astronomowie użyją ich niczym GPS-u.
Sonda DART przysłała pierwsze zdjęcia. Za niecały rok ma zginąć w samobójczej misji – dla bezpieczeństwa Ziemi

Na ciemnym zdjęciu widać tylko dwa jasne punkty. Z pozoru nic ciekawego, ale to pierwsze obrazy przesłane na Ziemię przez sondę DART (Double Asteroid Redirection Test). Ma zakończyć swój żywot uderzając w asteroidę Dimorphos – małego satelitę większej asteroidy Didymos. To właśnie je – jako dwie białe kropki – widać na fotografii.

Pierwsze zdjęcie zrobione przez sodę DART (fot. NASA/Johns Hopkins APL)  
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, uderzenie sondy DART zmieni nieco orbitę Dimorphosa. Będzie to niewielka zmiana, jednak wystarczająca, by mogły ją zaobserwować teleskopy na Ziemi. Test wykaże, czy w ten sposób da się uchronić Ziemię przed asteroidą zmierzającą prosto w kierunku naszej planety. 26 września 2022 roku dowiemy się, czy ta metoda zadziała.
 
DART wystartował 24 listopada 2021 roku i od tej pory zmierza ku układowi Didymos-Dimorphos. NASA nie miała pewności, czy instrumenty sondy przetrwały. Startom towarzyszą przeciążenia i silne drgania. W przestrzeni kosmicznej czułym urządzeniom zagraża też kosmiczny pył. Jednak aparat (nazwany DRACO) najwyraźniej przetrwał i 10 grudnia wykonał poniższe zdjęcie.

Zdjęcie zrobione przez sodę DART 10 grudnia (fot. NASA/Johns Hopkins APL)

W kosmosie nie ma GPS-u. Przydają się więc zdjęcia gwiazd

DRACO to kolejny skrót (gdyby ktoś jeszcze nie zauważył, że astronomowie je uwielbiają), tym razem od Didymos Reconnaissance and Asteroid Camera for Optical navigation. To kamera o wysokiej rozdzielczości. Wykona dokładne zdjęcia obu asteroid: Didymosa i Dimorphosa.
 
W kosmosie nie ma GPS-u, więc nawet takie, z pozoru nieciekawe zdjęcie było cenne dla zespołu kontroli misji. Posłużyło do dokładnego ustalenia położenia sondy DART. Było to możliwe dzięki temu, że widać na nim inne obiekty poza asteroidami – na przykład gromadę M38 w gwiazdozbiorze Woźnicy.
 
Przy okazji zdjęcie gromady gwiazd posłuży astronomom do stwierdzenia, jak czuły jest aparat DRACO i do lepszego zmierzenia jasności gwiazd gromady M38. To z kolei przełoży się na jeszcze większą precyzję w ustalaniu położenia sondy DART.

Sonda DART rozbije się o powierzchnię Dimorphosa we wrześniu 2022 roku

Rozwinięcie skrótu DART, Double Asteroid Redirection Test, oznacza „test przekierowania podwójnej asteroidy”. Większa z kosmicznych skał Didymos ma średnicę około 780 metrów. Jej satelita Dimorphos, w którego uderzy sonda DART, liczy około 160 metrów średnicy. 
 
– Misja pozwoli ustalić, czy technika impaktora kinetycznego pozostaje realną opcją, mogącą nas zabezpieczyć przynajmniej przed mniejszymi asteroidami, które są najczęstszym zagrożeniem dla Ziemi – mówił jeszcze przed startem sondy Lindley Johnson z NASA.
 
DART musi pokonać prawie 11 mln kilometrów. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, pod koniec lotu sonda osiągnie prędkość około 24 000 km/godz. Gwałtowne zderzenie z planetoidą całkowicie ją zniszczy. Za to planetoida straci ułamek procenta swojej prędkości, co zmieni jej orbitę wokół większego Didymosa.
 
Naukowcy wyliczają jednak, że nawet ta niewielka zmiana zmieni tor lotu kosmicznej skały (patrz infografika z NASA poniżej).

Jak uderzenie DART zmieni tor lotu asteroidy Dimorphos (fot. ASA/Johns Hopkins APL)

Samo zderzenie będzie monitorować inna misja, kierowana przez europejską agencję kosmiczną (ESA). Niewielka sonda Light Italian CubeSat for Imagine Asteroids (LICIACube) przeleci w pobliżu Dimydosa. Zrejestrowane obrazy pozwolą astronomom ocenić efekty zderzenia.

Więcej o misji DART opowiada poniższy film:

 
Źródło: Universe Today, NASA