Oto pierwsza finalistka wyścigu po bilet na Księżyc. Nawet jeśli poleci, nie zostanie astronautką?

Naukowczyni i artystka z San Francisco – dr Tracy Fanara – może dostać bilet na Księżyc i wziąć udział w misji dearMoon, finansowanej przez milionera z Japonii. Ale nawet jeśli lot na Księżyc dojdzie do skutku, nie ma pewności, że dr Fanara do swoich licznych tytułów będzie mogła dodać „astronautkę”, bo Federalna Administracja Lotnictwa USA właśnie zmieniła definicję astronauty.
Oto pierwsza finalistka wyścigu po bilet na Księżyc. Nawet jeśli poleci, nie zostanie astronautką?

Projekt dearMoon to przedsięwzięcie zapoczątkowane w 2018 roku, kiedy to japoński miliarder Yusaku Maezawa wykupił osiem miejsc w rakiecie Starship SpaceX. W ramach swego pierwszego w historii komercyjnego lotu na orbitę Księżyca może ona zabrać nawet 12 pasażerów.

Do lotu na Księżyc jest milion chętnych z 249 krajów

W 2020 roku Maezawa ogłosił, że na Księżyc poleci z nim wybranka jego serca i zaczął przyjmować zgłoszenia od chętnych kobiet. W ciągu kilku tygodni swoją kandydaturę na potencjalną partnerkę – nie tylko w czasie lotu – zgłosiło ponad 27 tys. kobiet z całego świata. Milioner, być może przytłoczony nagłą popularnością i koniecznością przebrnięcia przez wszystkie CV, szybko wycofał się z pomysłu i ogłosił nowy.

Maezawa postanowił oddać całkowicie za darmo wszystkie wykupione przez siebie bilety (oczywiście oprócz własnego) i uruchomił wielostopniową rekrutację. Chętni, aby polecieć na Księżyc, muszą zgłosić się przez stronę internetową dearMoon, nagrać wideo, w którym opowiedzą, dlaczego to właśnie oni powinni stać się członkami załogami i przejść rozmowę kwalifikacyjną.

Do tej pory zgłosiło się ponad milion chętnych z całego świata. Teraz dearMoon zaczyna przesiewać ochotników w poszukiwaniu członków misji, która ma wystartować w 2023 roku.

Dr Tracy Fanara – pierwsza finalistka kosmicznego wyścigu

Jedną z pierwszych osób, które zakwalifikowały się do finału rekrutacji jest dr Tracy Fanara. Dr Fanara ma także tytuł inżynierki, a doktorat obroniła na Uniwersytecie Florydy. Przez sześć lat zarządzała programem badawczym z zakresu zdrowia środowiskowego w Mote Marine Laboratory, a obecnie jest kierowniczką wydziału ds. modelowania wybrzeża w National Oceanic and Atmospheric Administration (NOAA).

Poza pracą naukową dr Fanara wiele czasu poświęca sztuce. Maluje, rzeźbi, a nawet uprawia „naukowy rap” – jak sama go nazywa. Artystyczna strona jej kariery jest niezwykle istotna, bo sam dearMoon ma być projektem artystycznym. Co prawda zamysł z czasem ewoluował i teraz dr Fanara w finale może spotkać się m.in. z DJ-em Stevem Aoki, byłym sportowcem olimpijskim i wieloma innymi naukowcami.

– Nie spałam przez jakieś sześć tygodni, przechodząc przez ten proces rekrutacji. Myśl, że mogę być częścią czegoś o wiele większego niż ja sama, jest po prostu szalona. Jestem niesamowicie wdzięczna, że dano mi tę niepowtarzalną okazję – wyznała dr Fanara w poście, który zamieściła na Instagramie krótko po tym, jak dowiedziała się, że znalazła się w finale dearMoon.

– Mam nadzieję, że dzięki grupie utalentowanych i wpływowych ludzi będziemy mogli zainspirować działania na rzecz ochrony jakości życia obecnych i przyszłych pokoleń – dodała badaczka.

Polecą w kosmos, ale nie zostaną astronautami

Radość Maezawy, dr Fanary i kolejnych przyszłych pasażerów misji może nieco przyćmić fakt, że chociaż odbędą lot w kosmos, to nie będą mogli nazywać się astronautami. Wszystko za sprawą decyzji  Federalnej Administracji Lotnictwa (FAA), która właśnie zmieniła definicję „astronauty”.

W Stanach Zjednoczonych istnieją trzy agencje, które mogą mianować astronautów – są to armia amerykańska, NASA i FAA. Dwie pierwsze przyznają tzw. skrzydła astronauty – czyli symboliczne odznaki przysługujące osobom podróżującym w kosmos – tylko swoim pracownikom. Jedynym sposobem na uzyskanie skrzydeł przez osoby spoza armii i NASA było więc otrzymanie ich od FAA. Teraz agencja zaostrzyła zasady przyznawania odznaki – w odpowiedzi na pierwsze komercyjne loty kosmiczne.

Zgodnie z nowymi wytycznymi, aby kosmiczny turysta mógł się ubiegać o przyznanie skrzydeł astronauty – a tym samym uzyskać oficjalny tytuł astronauty – musi spełnić kilka warunków. Po pierwsze, musi być zatrudniony przez firmę wykonującą start (czyli pasażerowie-turyści odpadają). Po drugie – musi przejść szkolenie i uzyskać certyfikat FAA. Po trzecie – wzlecieć powyżej 80 km n.p.m. A po czwarte i najważniejsze – musi „udokumentować działania, które były niezbędne dla bezpieczeństwa publicznego lub przyczyniły się do bezpieczeństwa lotów kosmicznych”.

Ostatni punkt może być rozumiany dość szeroko, więc ostatecznie o tym, czy dany członek komercyjnego lotu przyczynił się do bezpieczeństwa lotów kosmicznych i miał istotny wkład w badania kosmiczne, będą decydować urzędnicy FAA.

Zgodnie z nową definicją astronauty Jeff Bezos oraz jego współpasażerowie z pierwszego lotu Blue Origin nie mogą mianować się astronautami. Za to Richard Branson, który poleciał z Virgin Galactic jako członek załogi lotu testowego, wciąż mógłby mieć szansę na otrzymanie skrzydeł, gdyby poleciał nieco wyżej.

Podobnie może być z członkami misji dearMoon. Jedynymi osobami na pokładzie, które będą miały szanse na otrzymanie skrzydeł astronauty, będą piloci kierujący statkiem. Choć SpaceX może iść w tej kwestii w ślady Blue Origin i przygotować własne, firmowe odznaki.

 

Źródła: Fox News, New Scientist.